Bierzemy na warsztat: Warwick Corvette standard '98


W świecie gitar basowych (a zwłaszcza z ukierunkowaniem na szeroko pojęty metal) można wymienić różne bardzo ważne firmy: Spector, ESP LTD, Ernie Ball Music Man, Fender, Rickenbacker. Jednak nie można zapomnieć o basach Warwick oraz Rockbass. Ivo z zespołu Godbite był na tyle uprzejmy, że użyczył mi do testów swojego Warwicka Corvette STD (rocznik '98!!). Specyfikacja prezentuje się następująco:



Konstrukcja - Bolt-On
Korpus - Jesion
Gryf - Wenge, trzyczęściowy
Podstrunnica - Wenge
Przetworniki - pasywne, MEC
Elektronika - pasywna
Osprzęt - Warwick
Klucze zamknięte
Mostek dwuczęściowy
Siodełko Just-A-Nut grafit
Progi: 24 mosiężne
Made in Germany

WYGLĄD I PREZENCJA


Mamy tu do czynienia z Warwickiem Corvette w wykończeniu naturalnym - zero połysków, samo drewno. Doskonale widać słoje. Nie wiem jak dla was, ale na mnie to robi wrażenie. Daje poczucie...  naturalności. Must-have dla fanów tego typu wykończeń. Słoje te świadczą o jakości dobrania drewna. Widać, że ten bass został zrobiony bardzo starannie, a jego wygląd to klasa sama w sobie.
Wrażeniowo jak najbardziej można kojarzyć model Corvette z marką samochodów o tej samej nazwie :) Oto jak się prezentuje nasz basik w akcji:



WYKONANIE




Po Warwickach jako basach wykorzystywanych w wielu różnych gatunkach muzycznych (jednak najlepiej funkcjonujących w metalu, w mojej skromnej opinii) gryf nie jest taki uniwersalny, jaki mógłby się wydawać. Jest gruby. Na szczęście nie uniewygadnia to gry, profil Thick D nie jest tak problematyczny jak myślałem, że będzie. Aczkolwiek gdyby ten bass miał 5 lub więcej strun, to byłoby gorzej. Recenzowany model ma 4 struny, więc producentowi się upiekło ;) Za to muszę przyznać, że gra się bardzo wygodnie. Nie było problemów z regulacją, akcja strun tak jak należy - niziutka (przy secie strun 45-105 strojonym w D#).

Dla grających palcami mam dobre wieści - kciuk można wygodnie oprzeć o przetwornik, co znacznie zwiększa komfort grania. Główka jak w większości Warwicków, jednak nie jest to niczym złym, Warwick ma swój rozpoznawalny styl. Klucze przekrzywione - zabieg wyłącznie kosmetyczny, jak kto lubi. Mosiężne progi stosowane w Warwickach są również bardzo trafionym rozwiązaniem. Głównie ze względu na wygląd, oraz na większą wytrzymałość oraz twardość - zużywają się znacznie wolniej. Podbijają też górę i środek, ale różnica jest niemal niesłyszalna.





SOUND




Biję pokłony do ziemi. Ogrywając poraz pierwszy ten instrument, byłem przekonany że przetworniki są aktywne - mają tyle mocy i punchu, że to się w głowie nie mieści. Jednak nigdzie nie mogłem się doszukać baterii - tak, są pasywne! NIGDY W ŻYCIU nie miałem w ręce basu z pickupami pasywnymi, który miałby AŻ TYLE poweru. On jest stworzony do rzezi. Jednak nie tylko, klang brzmi na nim naprawdę ciekawie. Słuchać to mocne uderzenie i artykulację.

Kolejny ukłon w stronę doboru drewna - pasywne przetworniki grają w bardzo wysokim stopniu "drewnem". Jesionowy korpus wnosi sporo do brzmienia tego instrumentu, który zdecydowanie gra górą. Wenge które znajdziemy w gryfie jak i na podstrunnicy jest dość zbalansowane brzmieniowo, jednak dorzuca trochę środka i ataku (środek jest arcymegasuperważną częstotliwością w basach, więc bardzo to akcentujemy). Dokładając stalowe struny do naszego Warwicka uzyskujemy naprawdę dużo wyższych częstotliwości w ostatecznym brzmieniu. Zdania są różne, ale maksymalny potencjał tego instrumentu według mnie można wyciągnąć grając na nim palcami, a najlepiej klangiem. Kostka brzmi na nim świetnie - w końcu ma naprawdę sporą dawkę mocy, jednak wg mnie to nie to. Go fingerstyle or go home!



JAKIEŚ WNIOSKI?


Marka mówi sama za siebie, to nie jest budżetowy Rockbass, tylko Warwick made in Germany. Zarówno pod kątem wykonania, jak i brzmienia - górna półka. Nie mam się do czego przyczepić, nic tylko grać. Ze starymi Warwickami (recenzowany bass to rocznik '98, prawie pełnoletni!) jest taka przyjemna sprawa, że można je kupić na rynku wtórnym za naprawdę śmieszne pieniądze, nawet do 2000zł coś się znajdzie. Zatem drodzy basiści, szukajcie a będzie wam dany instrument o bardzo mocnym brzmieniu, oraz o wyglądzie jakiego nie powstydziłby się żaden topowy basista. Bądźmy szczerzy, niecałe 2000zł za TAKI instrument, to deal życia.



Grają na tym:
Ivo (Godbite, Listopad, ex-Devil Inside)





Z pewnością byliście w posiadaniu nie jednego instrumentu... Co WY moglibyście nazwać największym życiowym dealem? Mieliście podobne przypadki do wyżej opisanego? Piszcie w komentarzach!


0 komentarze:

Prześlij komentarz

 

Obserwatorzy

LIKE ON FACEBOOK