ZESPOŁY

ZESPOŁY


Na gitarze można grać w domu, na ognisku, czy można być muzykiem studyjnym, jednak ja uważam że moje miejsce jest głównie na scenie.

OBECNE PROJEKTY W KTÓRYCH GRAM

Dished - zespół legenda i petarda w jednym. Ich granie fascynowało mnie od samego początku. Gra w Sphere zostawiła swój ślad - niemal od razu po koncercie w Opocznie odezwał się do mnie Jasiu. Efekt jest taki, że zawitałem w Dished na stałe. Aktualnie pracujemy nad nowym materiałem!




POPRZEDNIE ZESPOŁY (od ostatniego do pierwszego)

Sphere - jakimś trafem odezwał się do mnie Th0rn, ponieważ szukał gitarzysty do swojego zespołu Sphere. Ale... ja mieszkam w Szczecinie! Jednak nie stanowiło to dla mnie żadnego problemu. Pierwsza próba, druga, nawet zagrałem z nimi koncert w Opocznie. Niestety nie zawitałem tam na stałe - dołączył do nich Xan z Vedonist. Nie dość że lepszy, to jeszcze na miejscu. Chłopakom bardzo życzę szczęścia i powodzenia, są zdecydowanie najbardziej profesjonalnym składem z jakim było mi dane grać sesyjnie. Hails!

Universal Dying - Historia związana z tym zespołem jest trochę połączona z Anvill, ponieważ duża część składu obu zespołów się pokrywała. Początkowo miałem być sesyjnym basistą, jednak sytuacja sprawiła, że zostałem tam na stałe. Zespół ten miał za mojej kadencji dwa oblicza - pierwsze było tym łagodnym, głównie z powodu wokalistki. Jednak dalszy rozwój sytuacji sprawił, że wszedłem na główny wokal, oraz powróciło kilku starych członków zespołu. Radykalnie zmieniliśmy styl na dużo, dużo cięższy. Zagraliśmy sporo koncertów oraz nagraliśmy demo. Grałem tam również na gitarze, gdy było trzeba. Jednak z czasem przeszedłem na trochę inną muzykę i to co graliśmy w UD przestało mi się podobać. Po około 2 latach postanowiłem opuścić najlepszy zespół w jakim w życiu grałem. 


Inhuman Ethics - Niestety moja historia z tym zespołem była dość krótka. Będąc na koncercie w nieistniejącym już lokalu Morion dostałem cynk od znajomego, że istnieje w Szczecinie zespół, który zmienia styl na progressive technical death metal. Bez wahania postanowiłem napisać do nich wiadomość, ponieważ już bardzo długo szukałem zespołu w tym klimacie. Szybko zostałem przyjęty, zaczęliśmy robić numery. Miałem też wejść na wokal. Niestety jednak nagła i bardzo poważna sytuacja w moim życiu zmusiła mnie do opuszczenia szeregów IE. Był to mój pierwszy zespół, w którym od początku do końca używałem gitary siedmiostrunowej.

Anvill - Grałem tam sesyjnie na gitarze basowej. Można mieć o tej muzyce różne zdanie, jednak każdy zespół może być źródłem rozwoju. Mnie rozwinął bardzo, ponieważ zacząłem tam grać na instrumencie, z którym nigdy nie miałem styczności, a zawsze chciałem. Pograłem z nimi całkiem sporo koncertów.



Didaskalya - Pewnego dnia zadzwonił do mnie jeden z moich najlepszych przyjaciół, Damian. Potrzebował gitarzysty do zespołu rockowo-metalowego, który miał wokalistkę (niestety fanów Arch Enemy muszę zawieść, wokal był śpiewany). Postanowiłem wpaść na próbę. Wszystko "się zgadzało", styl był dla mnie swoistym eksperymentem, który był dla mnie bardzo ciekawym i owocnym doświadczeniem - mimo tego, że jestem death metalowcem z krwi i kości. Niestety zespół "umarł śmiercią naturalną". Nagrałem z nimi dwie demówki, niestety jedna nie ujrzała światła dziennego. Zagraliśmy też kilka koncertów, w tym jeden z (moim zdaniem) najlepszych death metalowych zespołów w Polsce, Calm Hatchery. Szkoda, podobało mi się...
Ciekawostka - używałem tam gitary siedmiostrunowej (Flame EXG7) - ciężko jak na rocka, co nie? :)




Oppose The Opposition - Do tego projektu mam szczególny sentyment, ponieważ to był mój twór. Cel był jeden - bezkompromisowy in-your-face brutalny, techniczny death metal. Założenie było takie, że to projekt studyjny, jednak zagrał jeden koncert z Infested, Demon Vomit, Demogorgon oraz Unborn Suffer. Kto wie, może go kiedyś reaktywuję, gdy skład będzie taki jak trzeba? Nigdy nic nie wiadomo...

Mastema - Mój pierwszy zespół. Grałem tam za czasów liceum, strasznie dawno... Ze mną ten skład zaczął koncertować. Niestety, jak to z reguły jest, pierwszy zespół prawie nigdy nie jest ostatnim.

Zdjęcie z mojego pierwszego koncertu ever - byłem tak zestresowany, że prawie spadłem ze sceny :)

0 komentarze:

Prześlij komentarz

 

Obserwatorzy

LIKE ON FACEBOOK