Ah, koncertówki. Miło sobie zarzucić jedną, można się poczuć jak uczestnik takowego wydarzenia. Jakiś czas temu światło dzienne ujrzało nowe wydawnictwo zespołu Unborn Suffer, zatytułowane "Live Suffering". Jest to zapis koncertu w Warszawie. Zamieniłem kilka słów ze Sfensonem, który w US gra na gitarze, oraz jest wokalistą.
Witaj Sfenson!
Zastanawia mnie kilka rzeczy - całość materiału jest grana na 8 strunowej
gitarze. W jaki sposób uzyskujesz tak selektywne (jak na 8 strunową gitarę)
brzmienie? I drugie pytanie: Jak jest ustawiane do tego brzmienie gitary
basowej? Jak ona jest strojona? W dół tak jak Twój instrument, czy w inny
sposób? Skąd pomysł na użycie ośmiostrunowego wiosła w gatunku, który
reprezentujecie?
Witam. Wiele
elementów wpływa na to brzmienie – dobór heada + paki, bramka szumów i jej
ustawienia, gitara, jej drewno i aktywne przetworniki, kable, efekty, ( choć
ich używam bardzo mało). Spędziłem
naprawdę masę czasu nad grzebaniem, dłubaniem i ustawianiem brzmienia, które
uwielbiam i zawsze chciałem osiągnąć. Już od kilku lat gram na tej samej
konfiguracji tych samych ustawieniach i nie zamierzam naprawiać czegoś, co nie
jest popsute. Wiadomo – masturbatorzy brzmień niekoniecznie uważają to za dobre
brzmienie, ja osobiście nie rozumiem fenomenu brzmień Mesy czy Peaveya i jestem
totalnie chory jak miksiarze w studiu chcą przykrywać to specyficzne ziarniste
brzmienie Marshalla suchością Mesy. Ale to tylko mój gust, setki tysięcy
użytkowników Mes czy 5150 nie zgodzi się ze mną :D
Bas w UNBORN SUFFER jest 5ciostrunowy, jest strony od struny najgrubszej w F#, następnie B, E, A itd., z tym, że struna F#, jako jedyna, jest nastrojona unisono do gitarowej F#, co za tym idzie jej grubość to ok. 105. BezDreadrock, nasz basista, ma trochę przerąbane jeśli chodzi o dobór strun, musi kupować na sztuki. Bardzo nietypowe rozwiązanie, trochę nam zajęło rozkminianie tego patentu, ale sprawdziło się, dźwięki granie na tej strunie wybijają się, tną jak żyleta a nie zmulają całości.
Jeśli mam być szczery to zespół MORTICIAN zainspirował mnie do użycia 8strunowej gitary w takiej muzie. Wprawdzie nigdy nie używali gitar 8strunowych ( tylko 6stki i 7mki ) ale to niskie brzmienie spowodowało, że chciałem podobnie zabrzmieć. Pociągały mnie również 7mki, grałem na nich już 3-4 lata przed kupnem 8mki, i wiedziałem, że 8mka będzie za sobą nieść tyle drewna i masywności, by mogła udźwignąć tak niskie a zarazem selektywne brzmienie. Barytonówki raczej mnie nie interesowały, miałem ochotę na większe kombinacje, rozszerzanie horyzontów :)
Ostatnio wydaliście
koncertówkę "Live Suffering". Jak generalnie wspominacie ten koncert,
oraz warunki, jakie na nim panowały?
Świetnie go wspominamy, pomimo, ze drobne problemy
techniczne były, ale to jak na każdym koncercie. Dobre nagłośnienie, fajna scena,
przyjazny nagłośnieniowiec, generalnie bardzo pozytywnie. Publika bawiła sie świetnie,
my również. Najlepsze w tym wszystkim jest to, iż nie jechaliśmy na ten gig z myślą
"dziś wielki dzień, bo nagrywamy album koncertowy", słyszeliśmy
jedynie ze będzie opcja zarejestrowania całego koncertu na poszczególne ścieżki,
ale dopiero na miejscu przekonaliśmy sie o tym na 100%. Po powrocie wrzuciłem
sobie te ścieżki do programu, zauważyłem ze brzmią nieźle, ze my sami zagraliśmy
żywiołowo i momentalnie zrodził sie nam w głowach pomysł albumu koncertowego. Pomyśleliśmy - czas najwyższy na pierwsza
koncertówkę, gramy juz przecież 13 lat :)
W jaki sposób koncert
był nagłośniony? Wiem ze swojego doświadczenia, że nie jest łatwo porządnie
nagłośnić koncert zespołu, który stroi się poniżej B... W wypadku Unborn Suffer
sprawa się trochę komplikuje, ze względu na ultra niskie strojenie. Na
koncertówce dobrze wszystko słychać - jak to osiągnęliście? Zarejestrowany
materiał był na tyle dobry, czy to raczej kwestia pracy w studiu?
Z tego, co pamiętam ludzie po koncercie mówili, że brzmieliśmy dobrze. Faktycznie nagłaśnianie gitar strojonych do F# jest problematyczne, szczególnie przy tak intensywnej i szybkiej muzie. Często się zdarza, że przody nie wyrabiają tak niskich rejestrów i trzeba mieć głowę do nagłaśniania czegoś takiego. Materiał był na tyle dobry, że nadawał się na album koncertowy. Pamiętam, że po przygotowaniu ścieżek do Miksów, jeszcze przed samym miksem, puściłem to kilku osobom z najbliższego grona i mówiły, że to JUŻ dobrze brzmi, więc miks wydawał się być formalnością, ale Śmiechu ( osoba odpowiedzialna za miks ) odwalił tez kawał dobrej roboty. Miksował już masę materiałów UNBORN SUFFER, zna nasze gusta i wie, co lubimy i co chcemy brzmieniowo osiągnąć.
Z tego, co pamiętam ludzie po koncercie mówili, że brzmieliśmy dobrze. Faktycznie nagłaśnianie gitar strojonych do F# jest problematyczne, szczególnie przy tak intensywnej i szybkiej muzie. Często się zdarza, że przody nie wyrabiają tak niskich rejestrów i trzeba mieć głowę do nagłaśniania czegoś takiego. Materiał był na tyle dobry, że nadawał się na album koncertowy. Pamiętam, że po przygotowaniu ścieżek do Miksów, jeszcze przed samym miksem, puściłem to kilku osobom z najbliższego grona i mówiły, że to JUŻ dobrze brzmi, więc miks wydawał się być formalnością, ale Śmiechu ( osoba odpowiedzialna za miks ) odwalił tez kawał dobrej roboty. Miksował już masę materiałów UNBORN SUFFER, zna nasze gusta i wie, co lubimy i co chcemy brzmieniowo osiągnąć.
Z tego, co wiem to
osobiście dłubałeś przy tej produkcji. Jak wygląda produkcja takiej
koncertówki, gdzie nie ma rejestrowania śladów poszczególnych instrumentów oraz
ustawiania brzmienia, de facto macie już wszystko poustawiane? Wiele się to
wszystko różni od produkowania albumów?
Tak, po otrzymaniu surowych ścieżek przygotowałem je do
miksów, ciąłem i rozdzielałem poszczególne wokale/instrumenty na pojedyncze ścieżki
pozbywając się sie niepotrzebnych brudów i zgiełku koncertowego ( oczywiście w
granicach rozsądku, zależało mi na zachowaniu ducha koncertu a zarazem na
"umileniu" słuchaczowi odbioru nagrań) wiec zdaje się, że odwaliłem robotę
inżyniera dźwięku :) Porównanie jednego i drugiego typu pracy mam wręcz bezpośrednie,
gdyż dokładnie w tamtym czasie prac nad koncertówką ( końcówka 2013 roku) jednocześnie
zajmowałem się rejestrowaniem całej drugiej płyty drugiej kapeli, w której gram
- KONTAGION ( www.facebook.com/kontagion ). Różnica miedzy tą koncertówką a
nagrywkami w studiu, jakie robiłem dotychczas jest taka, ze przy koncertówce dostałem
juz gotowe, wbite ścieżki, z którymi brzmieniowo za wiele zrobić nie mogłem,
nie miałem na dodatek wpływu producenckiego na ich brzmienie, podczas gdy
rejestrujesz ścieżki w studiu to masz czas na zabawę w odpowiednie ustawienia
mikrofonów, heada itd. No i rejestrowanie na setkę, jak to jest w przypadku
albumu koncertowego, to kompletnie cos innego niż nagrywanie poszczególnych
instrumentów. Trzeba liczyć się z "hałasem" nagrywającym sie wokoło. Podsumowując
- kompletnie inny styl pracy. Ale zarówno jeden i drugi styl lubię :)
Wróćmy do
koncertów... Unborn Suffer ma parę lat za sobą, trochę koncertów pograliście, w
różnych warunkach. Jakie sceny wolicie, małe czy duże? Dlaczego?
Nie wiem jak reszta, wypowiem się w swoim imieniu. Wolę chyba duże sceny, gdzie można dowoli sobie poskakać i pobiegać. Na nich jednak bardzo ważnym aspektem jest porządne nagłośnienie i odpowiednie odsłuchy. Nie wymagam zazwyczaj wiele w odsłuchach, muszę jedynie dobrze słyszeć swój wokal, a resztę ogarniam już z tego, co słyszę na scenie. Małe sceny maja ten pozytyw, że czuć kontakt z publiką, mogą sobie wskoczyć i pohasać razem z nami. Nie narzekam na małe sceny, ale wolę chyba duże :)
Nie wiem jak reszta, wypowiem się w swoim imieniu. Wolę chyba duże sceny, gdzie można dowoli sobie poskakać i pobiegać. Na nich jednak bardzo ważnym aspektem jest porządne nagłośnienie i odpowiednie odsłuchy. Nie wymagam zazwyczaj wiele w odsłuchach, muszę jedynie dobrze słyszeć swój wokal, a resztę ogarniam już z tego, co słyszę na scenie. Małe sceny maja ten pozytyw, że czuć kontakt z publiką, mogą sobie wskoczyć i pohasać razem z nami. Nie narzekam na małe sceny, ale wolę chyba duże :)
Odniosę się trochę do
Twoich gitarowych początków. Jakie one były? Na czym zacząłeś grać, pamiętasz
może?
Oczywiście, pamiętam to jak wczoraj :D Swoja historię zacząłem
w bodajże 1998 roku na gitarze klasycznej ( marki nie pamiętam), która dostałem
od późniejszego, pierwszego perkusisty UNBORN SUFFER. Na niej uczyłem sie
pierwszych chwytów i utworów. Potem rodzice kupili mi gitarę elektryczna marki Mayones,
a ja sam ( nie pamiętam juz jak ) załatwiłem sobie wzmacniacz Eltrona o mocy 50
W. Kolega z osiedla zbudował mi kolumnę do tego wzmacniacza a później dokupiłem
jej "dedykowana" kolumnę Eltona, jakie one ciężkie były, masakra :D Dokupiłem
do tego przester marki KODA Death Metal za 50 zł ( ten przester mam w domu do dziś
:D :) i na tym zestawie grałem pierwsze próby tego, co później przerodziło sie
w UNBORN SUFFER. Na tym sprzęcie grałem aż do pierwszej płyty UNBORN SUFFER do
2004 roku.
Dzięki za wywiad!
Widzimy się na koncertach!
Również wielkie dzięki za uwagę, odwiedzajcie www.facebook.com/unbornsuffer, zasysajcie nasz najnowszy album koncertowy tutaj : https://archive.org/details/TFR1011-UnbornSuffer-LiveSuffering oraz oczekujcie naszej nowej, piątej płyty, którą właśnie nagrywamy!
Również wielkie dzięki za uwagę, odwiedzajcie www.facebook.com/unbornsuffer, zasysajcie nasz najnowszy album koncertowy tutaj : https://archive.org/details/TFR1011-UnbornSuffer-LiveSuffering oraz oczekujcie naszej nowej, piątej płyty, którą właśnie nagrywamy!
Świetna sprawa. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń